Niewygodny kombinezon czy zmysłowa bielizna? Pikantny dodatek czy wulgarna propozycja? Wstyd mieć czy wstyd nie mieć? Zanim odpowiemy sobie na podstawione pytania, konieczne jest zapoznanie sie z samym terminem, czyli czym jest bodystocking?
Sama anglojęzyczna nazwa bodystocking stanowi kombinację dwóch wyrazów: body-ciało oraz stocking-pończocha. Skojarzenia nie są odległe, ponieważ w rzeczywistości jest to rodzaj bielizny przypominający jednoczęściowy kombinezon opinający ciało niczym pończocha łydkę. Najczęściej wykonany jest z materiałów półprzeźroczystych, różnego rodzaju siateczek, koronek, rozciągliwych dzianin. Częste są zdobienia charakterystyczne dla wyrobów branży bieliźnianej. Długość nogawek, rękawów, rodzaj wykończenia dekoltu są dowolne.
Skoro mamy już przed oczami ażurową „druga skórę” idealnie skrojoną do kobiecego ciała, możemy zastanowić się jakie właściwie jest jej zastosowanie. Lokowana w kategorii bielizna erotyczna, często budzi mieszane uczucia, czy też wywołuje zawstydzenie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Powodem może być poniekąd pozostałość po XIX-wiecznej cnotliwości zakłamanych mieszczan, których gorszył akt kobiecy. Natomiast zbyt śmiało eksponowane wdzięki Wenus w ich mniemaniu z racji na mitologiczną otoczkę idealnie nadawały się do powieszenia w jadalni. Od tych czasów wiele się zmieniło i mamy obecnie inne podejście do cielesności, choć wciąż jest chyba ono za mało świadome. Ciało ludzkie, zarówno kobiece, jak i męskie jest formą niemal doskonałą. To w nim zaklęta jest harmonia proporcji, tak niezbędna do osiągnięcia piękna. Wielcy Grecy podłoża dla powstania porządków kolumnowych podziwianych i stosowanych przez stulecia przez wszystkich architektów, dopatrywali się właśnie w ciele ludzkim. Skoro zachwycają nas zabytki architektury, czemu nie potrafimy afirmować wzorców prowokujących ich powstanie? Oczywiście nie chodzi tu o dosłowne epatowanie nagością, a umiejętne, subtelne wyeksponowanie pewnych wdzięków. Doskonale do tego nadają się tytułowe bodystocking. Wybór w sklepach z bielizną jest na tyle duży, że zarówno każda z pań dla siebie, jak i każdy z panów dla swojej osobistej Wenus znajdzie odpowiedni model.
Świadomi swojego ciała z łatwością wykorzystamy właściwości tego nietypowego stroju, który pomoże nam zniwelować pewne niedoskonałości oraz podkreślić to, co uważamy za godne uwagi. Niejedna z pań narzeka na chociażby niewielki nadmiar masy ciała w pewnych partiach. Dzięki bodystocking możemy nad tym niepożądanym dobrobytem zapanować. Opinający kombinezon będzie modelował sylwetkę i doda jej smukłości. Warto także za pomocą obserwacji własnego ciała bądź wyczulonego na komplementy ucha wykryć nasze największe atuty. Mamy ładne plecy? Wybierzmy model zabudowany z przodu, ale ze znacznym wycięciem z tyłu. Partner niejednokrotnie pochwalił nasz biust? Nie bójmy się go pokazać w zestawieniu ze zmysłową koronką, czy kuszącym gorsetowym wiązaniem. Pomysłów i możliwości jest wiele.
Bodystocking nie musi być wykorzystywane jedynie w sypialni. Równie zadowalająco sprawdzi się jako bielizna codzienna. Wówczas stanie się cichym bohaterem naszego ubioru. Zastosowany pod sukienkę sprawi, że będzie się ona lepiej układała na ciele. Będzie stanowił delikatną warstwę korygującą drobne defekty sylwetki. Nie zastąpi co prawda bielizny stricte modelującej figurę, ale na pewno doda właścicielce pewności siebie.
Dodatkowo liczni projektanci mody niejednokrotnie wykorzystywali jego potencjał na wybiegach. My możemy zrobić to samo stosując pewne tricki w stroju codziennym. Bardziej zabudowany kombinezon jest w stanie zastąpić nam rajstopy, legginsy, ozdobny podkoszulek, czy nawet bluzkę. Interesujące są zestawienia jednokolorowej marynarki, która nosimy zapiętą z koronkową bielizną, która nieśmiało wystaje w partii dekoltu. Takie połączenie nie czyni nas mniej skromnymi, ale dodaje naszej kreacji elegancji oraz szyku.
Istnieje wiele odmian bodystocking, ale systematyka terminów, które je określają oraz funkcji jakie się im przypisuje jest niezwykle trudna. Wynika to z naprzemiennego stosowania nazw konkretnego rodzaju „drugiej skóry”, a także częstego zacierania się podziałów z racji wręcz niedostrzegalnych różnic między konkretnymi przykładami. Takim siostrzanym wyrobem względem omawianego będą kombinezony wykorzystywane w latach osiemdziesiątych do aerobiku zwane również catsuit. Cała rodzina produktów dających się określić mianem „drugiej skóry” niejednokrotnie znalazła zastosowanie w show biznesie. Gwiazdy estrady pojawiały się na scenie w towarzystwie jednego z nich. Wśród tych odważnych pań możemy wymienić między innymi: Jennifer Lopez, Cher, Beyonce Knowles, Lady Gaga, Rihanna. Podobną karierą bliskie ciału kombinezony cieszą się również w branży filmowej. Wystarczy wspomnieć takie kasowe tytuły jak: Matrix, Kill Bill Volume I, Star Trek, Batman i wiele innych.
Zatem rodzi się pytanie: dlaczego super bohaterka, jaką niewątpliwie jest każda pani domu, nie miałaby sobie pozwolić na posiadanie choć jednego egzemplarza kreacji gwiazd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz